Cała prawda o metodyce PRINCE2. Czy nadal warto z niej korzystać?
Czy PRINCE2 to tylko certyfikacja widmo, służąca przede wszystkim do poprawienia wyglądu Twojego CV, czy może jednak, zupełnie niebezpodstawnie “jedna z najpopularniejszych metodyk”, której znajomość pozwoli Ci lepiej zarządzać projektami. Czytaj dalej!
„PRINCE2 to jedna z najpopularniejszych na świecie metodyk…”
Masz wrażenie, że słyszałeś już to stwierdzenie kilkaset razy? Pewnie się zastanawiasz, czy to faktycznie prawda, czy może tylko slogan reklamowy – tym bardziej, że nijak nie można sprawdzić, ile osób faktycznie legitymuje się tym certyfikatem. Wydaje się jednak, że dużo – przecież w większości ogłoszeń o pracę zauważasz adnotację, że kandydat powinien być posiadaczem certyfikacji PRINCE2, na LinkedIn co kilka dni ktoś informuje o zdaniu właśnie tego egzaminu. Z poniższego artykułu dowiesz się, jak jest naprawdę – czy PRINCE2 to tylko certyfikacja widmo, służąca przede wszystkim do poprawienia wyglądu Twojego CV, czy może jednak, zupełnie niebezpodstawnie “jedna z najpopularniejszych metodyk”, której znajomość pozwoli Ci lepiej zarządzać projektami.
“Co 4 minuty ktoś na świecie zdaje egzamin PRINCE2 Foundation, gdyby certyfikaty ułożyć koło siebie na ziemi, to powstałaby linia długości prawie 300 km, ponad milion osób ma już certyfikat”…
To wszystko jest prawdą – a raczej było, w 2012 roku. Rok później, metodyka PRINCE2 stała się własnością prywatnej firmy Axelos (obecnie PeopleCert) i podobne dane przestały być udostępniane – dlatego też dziś nie wiadomo, ile dokładnie osób posiada certyfikację.
Czy więc stwierdzenie o “jednej z najpopularniejszych metodyk” nadal jest prawdziwe? Nie wiadomo – nie ma na to sztywnych, statystycznych danych, podobnie zresztą, jak nie ma jednoznacznych danych dotyczących popularności innych metodyk.
Zalety metodyki PRINCE2
Bez wątpienia jednak PRINCE2 jest metodą stosowaną powszechnie i sprawdza się w wielu, naprawdę różnych przedsiębiorstwach. Jest uniwersalny – bazuje na założeniu, że każdy projekt musi mieć zasadność biznesową, opierać się na podzielonym na etapy planie, umożliwiać określonym rolom kontrolę i ciągłe uczenie się, dążyć do stworzenia pożądanego produktu i robić to wszystko w sposób dopasowany do wymogów danej organizacji. Zakłada też, że przed rozpoczęciem projektu trzeba go dobrze przemyśleć, potwierdzić jego wykonalność i zasadność, a następnie stworzyć solidne podstawy, które to udokumentują.
Metodyka PRINCE2 skupia się na wyzwaniach, które w tym procesie czekają kierownika projektu – opisuje konieczność zarządzania ryzykiem i zmianami, skupia się na różnych poziomach planowania i związanych z nimi potrzebami informacyjnymi, pokazuje, jak monitorować projekt i obsługiwać sytuacje nadzwyczajne zapewniając jednocześnie jego ciągłą zasadność. Obejmuje cały cykl życia projektu, a jego siłą jest procesowość, jasne przypisanie odpowiedzialności i dążenie do ciągłego zapewniania ładu i kontroli.
Druga strona medalu
PRINCE2 ma też jednak wady, wśród których wymienić trzeba… procesowość, jasne przypisanie odpowiedzialności i dążenie do ciągłego zapewniania ładu i kontroli. Tak, dokładnie, nie regulujcie odbiorników – największe zalety PRINCE2 mogą być postrzegane, szczególnie wśród zwolenników bardziej zwinnego podejścia do projektów, jako jego największe wady. W wersji 6, obowiązującej do 2023 roku, PRINCE2 po pobieżnym przeczytaniu faktycznie mógł się wydawać restrykcyjny i sztywno osadzony w procesach. Choć już w tej wersji podkreślano konieczność stosowania np. priorytetyzacji czy dostarczania przyrostowego, to jednak osoby szukające większej elastyczności sięgały raczej po PRINCE2 Agile – tam bowiem napisano wprost, jak można zwinnie wykorzystywać PRINCE2.
Idzie nowe i… lepsze?
To już jednak przeszłość – najnowsza, siódma wersja PRINCE2 silnie integruje podejście zwinne z tradycyjnym i absolutnie uniemożliwia już postrzeganie PRINCE2 jako synonimu podejścia kaskadowego. Nowy PRINCE2 to przede wszystkim silna orientacja na ludzi i konieczność uwzględniania ich motywacji i potrzeb w procesie planowania projektu, to także inkorporowanie technik jednoznacznie zwinnych, takich jak daily stand up, wykresy burn czy tablica kanbanowa, w znane procesy P2.
Nowa wersja P2 ma wszystko, czego potrzeba być stać się nie tylko “jedną z najpopularniejszych metodyk”, ale wręcz “najpopularniejszą metodyką”. Jest też w moim odczuciu pierwszym oficjalnym podręcznikiem do zarządzania projektami, który ze względu na naprawdę znaczną ilość przykładów praktycznych pozwala zrozumieć metodykę także osobom z niewielkim doświadczeniem projektowym. Nowy format książki proponuje bowiem czytelnikowi cztery scenariusze opisujące historie różnych firm, dostarczających różne produkty (od administracji publicznej po aplikację), po to by później, na przestrzeni wszystkich rozdziałów, powracać do tych przykładów i pokazywać, jak konkretnie w kontekście mniej lub bardziej zwinnej firmy, stosowanie danej praktyki może wyglądać. Niesie to naprawdę ogromną wartość poznawczą – niezależnie od tego, jak bardzo czytelnik jest doświadczony w zarządzaniu projektami.
Jak to więc jest z tym PRINCE2 – warto, nie warto?
Moim zdaniem zdecydowanie warto – niezależnie od poznanej wersji książki, PRINCE2 zawsze zapewniał uwspólnianie rozumienia projektowej rzeczywistości, pozwalał na jasne przypisanie ról i odpowiedzialności, a także osadzenie działalności projektowej w procesach, które są naprawdę dobrze przemyślane i korzystne dla wszystkich interesariuszy. Dobrze jest znać PRINCE2 – bo to pomaga w codziennej pracy, daje odpowiedzi przede wszystkim na pytanie “jak dobrze zacząć projekt”, powstrzymuje też kierownika projektu przed podejmowaniem wszystkich decyzji – jasno bowiem wyznacza tolerancje jego uprawnień i decyzyjności właśnie. Dobrze jest też spojrzeć na nową wersje PRINCE2 – choćby dla samych scenariuszy i przykładów zastosowania metodyki; one naprawdę pomagają usystematyzować wiedzę i zrozumieć, jak czerpać z P2 największe korzyści.
A czy warto mieć certyfikat? Cóż, z całą pewnością ani ten, ani żaden inny certyfikat nie jest niezbędny do zarządzania projektami – chyba, że pracujemy np. przy projekcie unijnym, gdzie taki wymóg formalny faktycznie może się pojawić. Zazwyczaj jednak nie ma takiej konieczności – niemniej nie ulega wątpliwości, że certyfikat potwierdza zdobycie naprawdę rzetelnej wiedzy z zakresu zarządzania projektami i – co nie bez znaczenia – wyróżnia nasze CV spośród innych. Nie trzeba więc go robić, ale… zdecydowanie warto 😊
Paulina Polatowska
Trenerka PRINCE2